Witajcie chciałbym przedstawić krótką relacje z mojego dwu dniowego pobytu w Bahrajnie w lutym tego roku, to była już moja druga próba wjazdu do tego kraju pierwszy raz próbowałem w 2013 roku jednak wtedy okazało się że informacja podawana na stronie polskiego MSZ o dostępnej dla polaków na lotnisku wizie tranzytowej okazała się fikcją, przez co utkwiłem na 20h na lotnisku w Manamie. W październiku zeszłego roku Bahrajn zmienił politykę wizową, obywatel polscy mogą obecnie otrzymać wizę na lotnisku w Manamie kosztuje ona 15Bd przy pobytach do 72h oraz 25BD,( jeden dinar to jakieś 10zl na chwilę obecną). Do Bahrajnu leciałem linkami KLM z Abu Dhabi, bilet kupiłem na słynnym już AFT za jakieś 3 eur, regularna cena na tej trasie wynosi około 100 eur. W związku z tym że Bahrajn graniczy tylko z Arabią Saudyjską do której otrzymanie wizy dla zwykłego turysty jest praktycznie nie możliwe, droga lotnicza jest na chwilę obecną jedynym rozsądnym sposobem dostania się do tego kraju, Właściwie to maiłem lecieć również do Jemenu jednak w styczniu tego roku sytuacja polityczna w tym kraju uległ gwałtownemu pogorszeniu w związku z tym pobyt w kraju będę musiał odłożyć na później. W Bahrajnie też nie wszędzie jest bezpiecznie. Od 2011 roku ludzie wciąż protestują przeciwko rządowi. To niewiele większe od Warszawy państewko jest prawdopodobnie najbiedniejszym krajem w Zatoce. Z miejscami, które wyglądaj naprawdę ubogo jak palestyńskie wioski. Na ulicach można spotkać resztki spalonych opon, inne materiały używane do blokowania dróg i budowania barykad. Teoretycznie średnia pensja to 2500zl. Tyle dostają zwykli pracownicy, którzy w praktyce nie muszą robić nic. Firmy mają obowiązek ich zatrudnić, bo dzięki temu mogą też najmować obcokrajowców. Zatrudniając jednego Bahrajńczyka firma może sprowadzić czterech cudzoziemców. Mieszkania są bardzo drogie. Mój gospodarz z CS mieszkał w dość małym pokoju wielkości nie większej od czterech metrów kwadratowych. Płaci za niego 900zl. Mówi, że to i tak tanio. W Katarze, w którym pracował wcześniej za pokój płacił 1700zl. Po kraju poruszałem się autostopem. Mieszkańcy byli bardzo mili. Zwykle nadkładali drogi by zawieść mnie tam gdzie potrzebowałem. Pierwszego dnia pobytu przez cały dzień woziła mnie jedna osoba. Dzięki niej zobaczyłem największe atrakcje tego małego państwa. Czyli Bahrain Fort,
oraz Tor Formuły 1 niestety dalej nie dało się wejść za to odbywał się festyn folklorystyczny Mohamed zabrał mnie również do swojego domu na tradycyjny obiad Stolica kraju Manama na pierwszy rzut oka przypomina inne duże miasta w zatoce, jednak część budynków to porzucone budowy, na których nie dziej się nic od dwóch lat. Brak funduszy wstrzymał prace. Nie dajcie się zwieść pozorom że budowa trwa dźwigi pokryte są rdzą a ściany pustynnym kurzem. Drugi dzień swojego pobytu chciałem spędzić na plaży. Niestety miejsce oznaczone na mapie okazało się być wysypiskiem śmieci wyglądała bardzo podobnie do plaż znanych mi z libanu.
jest sporo lokalnych hoteli które można mieć podobno za 10 BD tylko nie w weekend bo wtedy jest tam pełno Saudyjczyków, tak przynajmniej mówił ten koleś z CS,
W Kuwejcie byłem 2 razy zmotywuj mnie to napisze :)
W Katarze też ale ludzi którzy dzielili się wrażeniami z Kataru jest sporo bo dużo osób robiło tam stopa
Do Bahrajnu leciałem linkami KLM z Abu Dhabi, bilet kupiłem na słynnym już AFT za jakieś 3 eur, regularna cena na tej trasie wynosi około 100 eur. W związku z tym że Bahrajn graniczy tylko z Arabią Saudyjską do której otrzymanie wizy dla zwykłego turysty jest praktycznie nie możliwe, droga lotnicza jest na chwilę obecną jedynym rozsądnym sposobem dostania się do tego kraju,
Właściwie to maiłem lecieć również do Jemenu jednak w styczniu tego roku sytuacja polityczna w tym kraju uległ gwałtownemu pogorszeniu w związku z tym pobyt w kraju będę musiał odłożyć na później. W Bahrajnie też nie wszędzie jest bezpiecznie. Od 2011 roku ludzie wciąż protestują przeciwko rządowi. To niewiele większe od Warszawy państewko jest prawdopodobnie najbiedniejszym krajem w Zatoce. Z miejscami, które wyglądaj naprawdę ubogo jak palestyńskie wioski. Na ulicach można spotkać resztki spalonych opon, inne materiały używane do blokowania dróg i budowania barykad.
Teoretycznie średnia pensja to 2500zl. Tyle dostają zwykli pracownicy, którzy w praktyce nie muszą robić nic. Firmy mają obowiązek ich zatrudnić, bo dzięki temu mogą też najmować obcokrajowców. Zatrudniając jednego Bahrajńczyka firma może sprowadzić czterech cudzoziemców. Mieszkania są bardzo drogie. Mój gospodarz z CS mieszkał w dość małym pokoju wielkości nie większej od czterech metrów kwadratowych. Płaci za niego 900zl. Mówi, że to i tak tanio. W Katarze, w którym pracował wcześniej za pokój płacił 1700zl.
Po kraju poruszałem się autostopem. Mieszkańcy byli bardzo mili. Zwykle nadkładali drogi by zawieść mnie tam gdzie potrzebowałem. Pierwszego dnia pobytu przez cały dzień woziła mnie jedna osoba. Dzięki niej zobaczyłem największe atrakcje tego małego państwa. Czyli Bahrain Fort,
oraz Tor Formuły 1
niestety dalej nie dało się wejść za to odbywał się festyn folklorystyczny
Mohamed zabrał mnie również do swojego domu na tradycyjny obiad
Stolica kraju Manama na pierwszy rzut oka przypomina inne duże miasta w zatoce, jednak część budynków to porzucone budowy, na których nie dziej się nic od dwóch lat. Brak funduszy wstrzymał prace.
Nie dajcie się zwieść pozorom że budowa trwa dźwigi pokryte są rdzą a ściany pustynnym kurzem.
Drugi dzień swojego pobytu chciałem spędzić na plaży. Niestety miejsce oznaczone na mapie okazało się być wysypiskiem śmieci wyglądała bardzo podobnie do plaż znanych mi z libanu.